ogrodowy fryzjer
przywołana do porządku przez Sylwię (Romka) postanowiłam pochwalić się swoim ogrodowym "wyczynem". tak, tak "wyczynem" bo niestety fryzjerstwo to nie mój fach (no powiedzmy w dzieciństwie miało się takie zapędy i ćwiczyłam przed lustrem na własnej grzywce), nie wspomnę juz o ogrodnictwie . ale co tam postanowiłam: spróbować trzeba, w końcu może życie zmusi mnie do zmiany zawodu więc w CV będę miała wpisane doświadczenie w cięciu "fantazyjnym" .
i tak pod młotek (a raczej nożyce) poszły 2 iglaki
wcześniej było tak
a teraz jest tak
no i kolejny, było tak
a jest
Mężuś uciekł do domu, bo powiedział że jak je "pochlastam" to łodygi tylko zostaną, więc zaczęłam być ostrożna, a kolezanka stwierdziła że ten na rogu domu wymaga poprawki bo jest trochę jajowaty, więc w najbliższym czasie zaczniemy podrównywać