nie halo...;((((
no i znowu, jak się sypie to ... po kolei.
Wczoraj Maruś pogonił brukarza . Powiem szczerze że jakoś spłynęło to po mnie, bo w sumie od początku facet miał jakiś problem. Pierwsze potkanie było chyba w marcu albo i w lutym. Pan obejrzał działke, wycenił swoja prace no i umówiliśmy się na 15lipca na początek prac. Od tego czasu koncepcja troszkę się zmieniła- zdecydowaliśmy o tarasach z kostki + zrobiliśmy projekt ułożenia. Od maja chciałam sie z facetem umówic żeby dogadać te zmiany, ewentualnie podpytać jako fachowca o jakieś rozwiązania, ale... a to miał komunie a maju, a to robił gdzieś daleko, a to goście do niego przyjechali, a to on wyjechał i tak cały czas coś tam nie po drodze. W końcu podstęp: " A kiedy Szanowny Pan dysponuje czasem? Bo ja sie dostosuję, nawet o 4 rano przed wyjazdem Pana do pracy umówimy się." I klops lało jak scebra i spotkanie odwołaliśmy. No więc kolejne podejście wczoraj - skoro 15 lipca ma przyjść, został tydzień no to pogadajmy co ch cemy i czego oczekujemy. A Pan: że w piątek to on pracuje do późna i do tego daleko, w sobotę też nie bardzo, a w niedzielę to on chce miec wolne. W zwiazku z czym Mario do niego: "A to dziękuję Panu za współpracę." i się rozłaczył. Nadmienię że Pan mieszka niedaleko Nas - maks. 5km. Także zostaliśmy bez brukarza. Trudno kostka poczeka, najwyzej umówimy sie z kimś na jesień i też będzie. W końcu jak ubłoceni przyjedziemy do pracy to będzie widac że z miasta na wieś poszliśmy . Gumowce czy walonki zakupimy i będzie ok. Z calego pozytywu - jakos spokojnie to przeszłam, pewnie przeczucie że tak siię stanie, a do tego już dawno temu miałam ochote to zrobić. Lepiej zawczasu niż póżnije bujac się z nim .
Z pozytywów - POGODA w końcu się polepszyła, więc może i tynki zaczną schnac. Hydraulik zaczął robić podłączenia pod ogrzewanie więc pomalutku z robotą do przodu. W weeken porobię fotki aktualne - juz obiecuję a nawet daję słowo.