kuchnia
po wielu perturbacjach z naszą kuchnią - kto śledził wpisy we wrześniu ten wie... teraz dojrzałam do tego żeby przeżyć tę historię jeszcze raz (we wspomnieniach) i oczywiście podzielić się efektem końcowym
a tak w skrócie
- montaż wg umowy 26.09.2011r., oczywiście przesunięty, pierwsze szafki (a dokłądnie korpusy szafek) 3.10.2011r. za kilka dni montaż części frontów i blatu - blat przyjeźdża źle docięty bo Panowie chcieli go łączyć listwami (co ja już przy projekcie absolutnie nie brałam pod uwagę). efekt trzeba było domówić wstęgę blatu. Po ponad tygodniowym oczekiwaniu przyjechał blat - Panowie go zamontowali, zdjeli folie i okazało się że blat ma wgniecenia. MASAKRA znowu coś, wiec tym razem reklamujemy - producent przyjmuje reklamację i przyjeżdża kolejny blat - tym razem czujny Pan stolarz już na stolarni ogląda blat i znowu ZONK blat ma znowu te same wady (mamy już koniec listopada/początek grudnia) - tak mniej więcej. po przemyśleniu za i przeciw proponuję, że rezygnujemy z tego blatu i wybierzemy coś innego, albo tego producenta, albo niech nam odda kasę (bo wady były ewidentnie z winy technologicznej). wybieramy nowy blat - skrawek w hurtowni jakoś nieszczególnie do mnie przemawia, no ale musi być coś ciemnego bo mamy grafitowy zlew. stawiam tez warunek mam to mić zrobione na święta Bożego Narodzenia. no fart udaje się. mamy blat, ale brakuje nam szyby nad blatem. przyjeżdża Pan ja wybieram kolor szyby biały - i tu znów porażka szyba którą nam przykleja ma odcień zielony. przy montażu mnie nie było był Mąż i niestety przyklejone zapłacone - ja tydzień jak OSA BZZZZZZ..... no ale jakoś to trawię i postawanawiam do szyby dobrać zielone dodatki (w planie już upatrzone nawet kilka - czajnik, chlebak itp.). w końcu w styczniu przyjeżdża pan stolarz i zakłada nam listwy na blacie, montuje "barek" reguluje zawiasy i nareszcie możemy zakończyć historię naszej kuchni. aha zapomniałabym oczywiscie nie obyło sie bez wpadki z zamintowanym AGD. dobrze że zanim oni skończyli Nam kuchnię przyjechał do Nas pan z serwisu do montażu płyty indukcyjnej. Przy okazji dowiedzieliśmy się że płyta jest źle osadzona, piekarnik tez i wspomniał o listwie zabezpieczjącej balt przed wilgocią ze zmywarki (wg stolarzy listwa miała być niepotrzebna, na szczęście nie zdąrzyliśmy jej wywalić). po naszej interwencji zamontowali wszystko.
i tak "niekończąca się opowieść" o kuchni została zakończona a efekt jest taki (jeszcze kilku rzeczy brakuje, m.in hokerów chciałabym takie zielone jabłuszkowe, okapu - tu początkowo miał być okap czarny szklany skośny, a teraz zastanawima się czy nie wybrać "rury")
i nasz nieszczęsny blat. szczerze powiem że jak go oglądałam w hurtowni to nie robił na mnie wrażenia, ale na dużych powierzchniach wg mnie wygląda super - lepiej niż tamten poprzedni
blat wygląda jakby był pociągniety gumą/kauczukiem (wg mojej koleżanki)